Jerzy Brzęczek wróci na ławkę trenerską? Może przejąć wielki polski klub, są też inni kandydaci
Były selekcjoner reprezentacji Polski pozostaje bezrobotny mniej więcej od połowy stycznia, gdy ze wspomnianego stanowiska zwolnił go Zbigniew Boniek. Od tamtego czasu trener ten postanowił wycofać się, dużo odpoczywać, a przede wszystkim nie udzielać się w mediach. Gdyby jednak Jerzy Brzęczek w końcu postanowił wrócić na ławkę trenerską, znów znalazłby się na samym czubku ligowego świecznika.
Jerzy Brzęczek zastąpi Czesława Michniewicza w Legii Warszawa?
W najnowszym wydaniu „Przeglądu Sportowego” czytamy bowiem, że pochodzący z Truskolasów szkoleniowiec znalazł się w kręgu zainteresowań Legii Warszawa jako potencjalny następca Czesława Michniewicza.
Sytuacja tego szkoleniowca zrobiła się bardzo niepewna po 11. kolejce Ekstraklasy, w której to Wojskowi przegrali z Lechem Poznań i to na własnym terenie. Przesadą byłoby co prawda stwierdzenie, że Kolejorz zupełnie zdominował rywali, aczkolwiek bez wątpienia był lepszym z zespołów występujących 17 października przy Łazienkowskiej. W efekcie drużyna Macieja Skorży mocno odskoczyła legionistom w tabeli – oba zespoły dzieli aż 15 punktów przewagi. Stołeczna ekipa zajmuje zaś 15. miejsce w Ekstraklasie, tuż nad strefą spadkową.
To sprawia, że Dariusz Mioduski nieprzychylnie patrzy na Czesława Michniewicza i to mimo doskonałych wyników, jakie Legia osiąga w Lidze Europy. Tajemnicą poliszynela jest też to, że właściciel klubu zwyczajnie nie przepada za trenerem. W ciągu kilku ostatnich miesięcy panowie kilka razy wbijali sobie szpileczki na łamach mediów.
Dariusz Mioduski marzy o Marku Papszunie
Co prawda na razie władze klubu zaprzeczały, jakoby przy Łazienkowskiej zbliżała się zmiana szkoleniowca, ale równie dobrze to może być zasłona dymna. Brzęczek na pewno byłby dobrym kandydatem dla Legii o tyle, że mógłby przejąć ją praktycznie od zaraz. W tym względzie ma dużą przewagę nad potencjalną konkurencją.
Kto nią jest? Według „Przeglądu Sportowego” Mioduski najchętniej zatrudniłby w swoim zespole Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa. Przepisy zabraniają jednak trenerom prowadzenia dwóch różnych w drużyn w trakcie tej samej rundy, dlatego takie rozwiązanie wchodziłoby w grę dopiero za kilka miesięcy. Ponadto trudno wyobrazić sobie, aby trener ten zechciał opuścić Raków w momencie, gdy ten ma szansę bić się o mistrzostwo Polski z Lechem jak równy z równym. Innym rozważanym kandydatem jest ponoć Marcin Brosz.